Pierwszy raz z kuchnią serwowaną przez Zajazd Pod Kłobukiem miałem styczność na początku 2015 roku, kilka miesięcy po kuchennych rewolucjach Magdy Gessler. Wtedy poziom serwowanych dań mnie zachwycił. Kiedy zatem po raz kolejny pojawiłem się w Małdytach bez najmniejszego wahania wybrałem ten lokal na zjedzenie posiłku.
Wnętrze lokalu się nie zmieniło. Po kuchennych rewolucjach pozostały kolorowe pasiaste tapety oraz bardzo kolorowe ściany, które wnętrzu nadają bardzo ciepły i przytulny klimat. Wrażenie to potęguje kominek, znajdujący się w jednym z pomieszczeń oraz wystrój utrzymany w klasycznym stylu. Duże i ciężkie drewniane stoły, przykryte kolorowymi obrusami, stare lampy oraz mnóstwo starych zegarów. Dyskretna muzyka w tle. Przyjazna i bardzo dyskretna obsługa dopełniają całości.
W sobotnie popołudnie lokal był wypełniony prawie po brzegi. Pomimo tego, po chwili oczekiwania, udało się dostać stolik. Po chwili pojawiła się karta dań ze znajomymi pozycjami (m.in. dziczyzna, warmińskie fraszynki i plińce, gęsina, ryby).
Zamówione dania, to tatar z gęsiny na przystawkę, pierogi z dzikiem i warmińskie fraszynki.
W oczekiwaniu na zamówione dania otrzymaliśmy czekadełko pod postacią kromek doskonałego w smaku świeżego chleba z masełkiem czosnkowym. Lekki minus za to, że masło nie było schłodzone. Zdecydowanie lepiej by wyglądało i smakowało. Biorąc pod uwagę, że lokal był pełny gości, co przełożyło się również na wydłużony czas oczekiwania na zamówione dania, chleba mogło być trochę więcej niż dwie kromki.
Na przystawkę zamówiłem tatar z gęsiny. Przyznam szczerze: pierwszy raz go jadłem wybierając zazwyczaj bardziej klasyczne wersje tego dania. Mięso było mocno doprawione czosnkiem i ziołami, a dzięki temu bardzo smaczne. Sporej wielkości porcje mięsa zostały podane na kromkach smacznego chleba.
Warmińskie fraszynki, regionalna odmiana kotletów ziemniaczanych, to dwa średniej wielkości placki nadziewane mielonym mięsem, podane z gęstym i bardzo smacznym sosem grzybowym. Danie bardzo lekkie, a przy tym mocno sycące i smaczne. Chrupiąca, przypieczona na złoty kolor skórka skrywała delikatne nadzienie. W daniu w ogóle nie był wyczuwalny tłuszcz na którym usmażono placki.
Powrót do Zajazdu pod Kłobukiem okazał się bardzo udany. Restauracja nadal serwuje bardzo smaczne dania. Zdecydowanie też poprawiła się szybkość obsługi. Zatem w dalszym ciągu: polecamy!
Koszt posiłku dla dwóch osób (przystawka+danie główne+ napój): 109 zł
Adres lokslu: Zamkowa 11, Małdyty tel.: 89 758 61 25
Zajazd pod Kłobukiem w Małdytach to kolejny lokal zrewolucjonizowany przez Magdę Gessler. Rewolucja miała miejsce pod koniec 2013 r. Co uległo zmianie? Przede wszystkim wystrój. Zrobiło się bardzo kolorowo i przytulnie. Do menu zostały wprowadzone produkty regionalne oraz dziczyzna. Zarówno przed jak i po rewolucji Szefem Kuchni Zajazdu jest właścicielka lokalu.
Wnętrze lokalu dzięki kolorowym pasiastym tapetom jest bardzo ciepłe i przytulne. Wrażenie to potęguje kominek, znajdujący się w jednym z pomieszczeń oraz wystrój utrzymany w klasycznym stylu. Duże i ciężkie drewniane stoły, przykryte kolorowymi obrusami, stare lampy oraz mnóstwo starych zegarów. Dyskretna muzyka w tle. Przyjazna i bardzo dyskretna obsługa dopełniają całości.
Zamówiłem skórki ziemniaczane nadziewane boczkiem i szynką, zupę grzybową (pojawiła się w menu ze względu na święta Bożego Narodzenia), gulasz węgierski z dzika. Dodatkowo miałem okazję spróbować barszczu czerwonego i pieczeni z dzika oraz sandacza z jeziora Narie.
Na początek otrzymaliśmy kilka kromek chleba z masłem czosnkowym oraz masłem śledziowym. Masełka bardzo delikatne i smaczne.
Przystawka pod postacią nadziewanych skórek ziemniaczanych to lokalne danie regionu. W wydrążonym do spieczonej skórki ziemniaku znalazły się pokrojone w słupki: chudy boczek i szynka ze sporą ilością gęstego sosu czosnkowego. Pomimo tego, że nie przepadam za boczkiem to danie akurat mi smakowało. Delikatny w smaku boczek podkreślał smak szynki. Całość bardzo smaczna.
Zuby: grzybowa oraz barszcz czerwony były aromatyczne i smaczne. Barszcz czerwony o doskonałym rubinowym kolorze miał fantastyczny słodko-kwaskowy smak. Zupa grzybowa ugotowana na sporej ilości grzybów miała mocno intensywny smak i aromat. Pyszna.
Przy ocenie dań głównych zacznę od tych, które miałem okazję spróbować. Pieczeń z dzika w sosie borowikowym podana ze skórkami ziemniaczanymi nadziewanymi buraczkami była doskonała w smaku. Plastry mięsa były bardzo miękkie i delikatne w smaku. Doskonale smakowały z aromatycznym sosem borowikowym. Sandacz został usmażony na maśle i ten maślany posmak zdominował rybę. Miałem wrażenie, że jem masło z rybą a nie samą rybę. Podane do ryby warzywa z wody były w moim odczuciu lekko niedogotowane. Pozostałym osobom ryba jednak bardzo smakowała.
Zamówione przeze mnie danie główne oceniam na dobre +. Placek ziemniaczany był bardzo smaczny. Cienki i chrupiący, bez wyczuwalnego oleju. Gulasz z dzika był smaczny, ale... Kawałki mięsa były niejednorodne: pośród miękkich i soczystych kawałków mięsa były też te suche jak wiór. Jak dla mnie zabrakło w gulaszu... sosu.
Pomimo drobnych mankamentów pobyt w restauracji uważam za bardzo udany. Zamówione przez nas dania w zdecydowanej większości były bardzo smaczne. Porcje są naprawdę duże. Zdecydowanym atutem lokalu są też umiarkowane ceny. Obsługa lokalu jest bardzo pomocna i życzliwa, przy tym jednak dyskretna.
Ogólna ocena wizyty została delikatnie obniżona za brak synchronizacji w podawaniu dań (przy 6 osobach część z osób otrzymała swoje dania z kilkuminutowym opóźnieniem) oraz estetykę lokalu (oderwane od ściany i smętnie zwisające kawałki tapety w toaletach - drobiazg, który można błyskawicznie naprawić, a który niepotrzebnie psuje ogólny pozytywny wygląd lokalu).
Adres lokslu: Zamkowa 11, Małdyty tel.: 89 758 61 25
Data publikacji: styczeń 2015
Data publikacji: styczeń 2015
zajazd pod kłobukiem, zajazd pod klobukiem, małdyty, maldyty, warmińsko-mazurskie, kuchnia polska, kuchnia regionalna, kuchenne rewolucje, magda gessler, dziczyzna, pierogi, fraszynki