Leo Libra - Dziki Dwór Pod Kaczką. Pod tą dziwną nazwą znajduje się gnieźnieńska restauracja, która pod koniec 2012 roku przeszła Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler.
Lokal mieści się w parterowym budynku umiejscowionym pomiędzy blokami, w niedalekiej odległości od sporego centrum handlowego. Do restauracji nie jest łatwo trafić. Trochę błądziliśmy po korytarzach budynku, zanim udało nam się odszukać właściwą salę. Po drodze minęliśmy sporej wielkości pomieszczenie z krzesłami udekorowanymi fioletowymi pokrowcami, które skojarzyło nam się z pomieszczeniem do urządzania styp, a nie przytulną restauracją. W końcu jednak odnaleźliśmy i samą restaurację. Urządzona bardzo chłodno, z dekoracjami nawiązującymi do pomieszczenia, które wcześniej minęliśmy. Gdzieniegdzie tylko motywy kaczek związane z nazwą lokalu. Częściowo nakryte stoły wyglądały tak, jakby za chwilę miała się tu odbyć impreza. W głębi lokalu znajdowały się puste, nie nakryte stoły. W pomieszczeniu nie było żywej duszy. Trochę skonsternowani zastanawialiśmy, się czy tu zostać.
Po dłuższej chwili pojawił się kelner. Na nasz widok był równie zaskoczony, co my po wejściu do lokalu. Faktycznie: dziwna jest sytuacja, że w restauracji w środku tygodnia w poprze obiadowej mogą być chętni do zjedzenia posiłku. Ponieważ nie padło ze strony kelnera żadne powitanie czy zachęcenie do zajęcia miejsca przy stoliku zapytałem: "czy można?" wskazując ręką na jeden ze stolików. Odpowiedź w brzmieniu "siadasz" nas zdumiała zarówno formą jak i lakonicznością przekazu. Po chwili kelner włączył muzykę z lat 80-ych, więc zrobiło się trochę przytulniej. Po podaniu nam kart kelner się odwrócił na pięcie i bez słowa odszedł. Po chwili wrócił, żeby przyjąć zamówienie, a później przyniósł nam zamówione napoje. Zakręcone butelki z nieschłodzonymi sokami zostawił i poszedł bez słowa. Nie ma to jak liczyć na pomoc obsługi... Rozglądając się po lokalu zobaczyłem pod ścianą koszyczek z pieczywem i smalcem. Okazało się, że jest to czekadełko. O tym kelner nas również nie poinformował...
Zamówione dania, to tatar z kaczki, pół pieczonej kaczki oraz ciastko czekoladowe na deser.
Przystawka pod postacią tatara z piersi kaczki z chruścikiem ziemniaczano-pietruszkowym była najbardziej udanym daniem posiłku. Grubo siekane mięso, delikatnie tylko doprawione do smaku było dobre. Sałata będąca dodatkiem do dania była podana z samym olejem, a przez to była mdła i nijaka. W daniu zabrakło chruściku ziemniaczanego-pietruszkowego, a pojawiły się grzanki, które z założenia miały być czosnkowe. Produkt finalny był jednak wyjątkowo suchy i niedorobiony. Dekoracja dania taka sama jak muzyka w lokalu: głębokie lata 80-te.
Danie główne, to połówka kaczki upieczona z jabłkami podana z pyzami drożdżowymi i buraczkami. Mięso kaczki było trochę wysuszone, smak jednak był dobry. Do dania podano w charakterze dekoracji skrawki sałaty oraz pomarańczę (ktoś ma sentyment do lat 80-ych). Buraczki podane na ciepło to niesmaczna i nieapetycznie wyglądająca jałowa papka z rozgotowanych buraków.
Deser pod postacią ciastka czekoladowego podanego z lodami i bitą śmietaną nie odbiegał od pozostałych dań: był po prostu niesmaczny. Kawałek suchego ciastka typu "murzynek" nie miał nic wspólnego z prawdziwym ciastkiem czekoladowym Podano go z dużą ilością syntetycznej bitej śmietany, która już w momencie podania nieapetycznie rozlewała się po talerzu.
Ogólnie wyszliśmy z lokalu mocno rozczarowani. Poziom dań był poniżej średniej, a obsługa pozostawiała wiele do życzenia. Ocena może być tylko jedna: Maaaaaagda! Wracaj!!!!
Koszt posiłku dla jednej osoby (przystawka+danie główne+deser+sok): 67 zł
Adres lokalu: Gniezno, Spichrzowa 1, tel.: 61 425 66 81
Sed pede ullamcorper amet ullamcorper primis, nam pretium suspendisse neque, a phasellus sit pulvinar vel integer. Sed pede ullamcorper amet ullamcorper primis, nam pretium suspendisse neque, a phasellus sit pulvinar vel integer. Sed pede ullamcorper amet ullamcorper primis, nam pretium suspendisse neque, a phasellus sit pulvinar vel integer.