SANTO PORTO / GDYNIA

Zaintrygowani bardzo pzotywnymi opiniami lokalu, postanowiliśmy odwiedzić lokal po raz kolejny. Tym razem, że względu na zamknięcie lokali, zamówiliśmy dania z menu na wynos.

Pierwsze z dań, to zupa bouillabaisse zrobiona na wywarze z owoców morz, podana z filetami z okonia o krewetkami oraz koprem włoskim. Wywar był w smaku mocny i intensywny, stanowił doskonałe tło dla mięsa z okonia. Ryba była krucha i smaczna. Krewetki znajdujące sie w zupie były przygotowane w sposób prawidłowy. Cena 39 zł za małą miseczkę zupy to jednak kwota wygórowana.

Druga z zup, to gulaszowa z baraniną podana z warzywami korzeniowymi, fenikułem, kaparami, pomidorem, marynowanym zielonym pieprzem i kapustą wsłoską. Zupa zdecydowanie nie miała smaku baraniny, tylko lekko pikantnego wywaru warzywnego. W zupie gulaszowej znajdowały się dwa malutkie skrawki mięsa baraniego. Kapary zdecydowanie nie pasowały do smaku bulionu. Cena 32 zł jest zdecydowanie wygórowana.

Pierwsze z dań głównych, to burger podany z mięsem z kaczki i frytkami belgijskimi. Mięso z kaczki było przed podaniem zamarynowane, dzieki czemu zyskało mocny i intensywny smak. Szarpane mięso zostało zamkniete w małej, dobrze wypieczonej pszennej bułce, która została posmarowana sosem żurawinowym. Słodki smak mięsa przełamywała kwaśna żurawina oraz kawałki piklowanej w occie gruszki. Ilość soczystego mięsa zamknięta w bułce była naprawdę imponująca. Burger był fenomenalny w smaku. Smaczne frytki dopełniły smaku dania.

Drugim z dań było ossobuco wołowe duszone na czerwonym winie, podane w sosoe demi glace z kaszotto truflowym z dodatkiem podgrzybków oraz karmelizowanymi burakami. Mięso było kruche i soczyste, jednak zdecydowanie przeciagnietem smakiem wina, które zabiło smak mięsa. Kaszoto o smaku truflowym było przygotowane w sposób perfekcyjny i smakowało fenomenalnie. Grzyby, które znalazały się w daniu były lekko obślizgłe, a przez to nieapetyczne. Słodkie buraki były bardzo smaczne. Ogólnie jednak danie bardzo słabe.

Z zamówionych przez nas dań w zasdzie obronił się jedynie burger z szarpanym mięsem z kaczki. Danie było bardzo smaczne. Pozostałe dania były przecietne lub słabe. Cena dań jest zdecydowanie nieadekwatnie za wysoka do ich jakości i smaku.

 

Koszt posiłku dla dwóch osób (zupa+danie główne: 160 zł

Adres lokalu: Gdynia, Żołnierzy I Armii WP 10, tel.: 888 060 555
Data publikacji: grudzień 2020

dodaj opinie
 
 
 
 
 
 
 
 

Porto Santo, to wyspa należąca do Portugalii, znajdująca się w archipelagu Madery. Wg ustnej legendy na wyspie znajduje się dom, w którym przez kilka lat mieszkał Krzysztof Kolumb. Santo Porto natomiast, to nazwa nowo otwartej restauracji w Gdyni, sygnowanej nazwiskiem znanej restauratorki. Lokal został otworzony 16 maja 2018 roku w samym centrum miasta.
 
Oprócz nazwy miasta w lokalu jest więcej nawiązań do portowego klimatu. Wnętrze restauracji, przy odrobinie wyobraźni, można uznać za wielką, dwupoziomową  kajutę na statku. W dolnej części lokalu znajduje się otwarta kuchnia, oddzielona od gości szybą. Na wejściu znajduje się lada, na której leżą w lodzie różne gatunki ryb, codziennie inne. 
 
 
Obsługa jest liczna, jednak mało zainteresowana gośćmi. Nasze wejście zostało szybko zauważone, na tym jednak cała uprzejmość się skończyła. Po zajęciu stolika czekaliśmy ponad 20 minut na to, żeby pojawił się kelner z kartą. Było to o tyle dziwne, że chwilami kelnerzy stali po prostu bezczynnie. Po podaniu kart, kolejnych 15 minut czekaliśmy na przyjęcie zamówienia. Pierwsze z dań pojawiło się na stole po 50 minutach od zajęcia przez nas stolika. 

 
Karta dań jest bardzo krótka. Forma dużej karty zadrukowanej z jednej strony, z wyraźnym podziałem na poszczególne rodzaje dań, jest bardzo czytelna. Propozycja przystawek (cena: 23-59 zł) to m.on.: selekcja past rybnych z pieczywem, owoce morza (przegrzebki, krewetki, kalmary) oraz ceviche z dorsza. Propozycja zup (cena: 28-35 zł) to: kwaśnica morska z wędzonką, zupa rybna bouillabaisse oraz bulion na ogonie wołowym. Dania główne (cena: 28-120 zł) to, comber z jelenia, sznycel cielęcy, pieczona kaczka i wybór ryb. Rybę wybieramy z lady, a następnie określamy sposób jej przyrządzenia (filety lub w całości; pieczona, grillowana, gotowana, smażona). W karcie nie znajdziemy ceny ryb, ponieważ jest ona podawana każdorazowo przez kelnera. W dniu naszej wizyty wahała się ona w przedziale 70-120 zł za kg świeżej ryby. Ceny w karcie są podawane za składnik główny dania. Dodatki są płatne osobno (7 zł) niezależnie od tego, czy wybierzemy smażone szparagi na maśle czy też pieczone ziemniaki lub ryż. Osobną pozycję w karcie stanowią burgery (cena: 36/46 zł) podane z wołowiną lub tuńczykiem.
Zamówione przez nas dania, to:  selekcja past rybnych jako przystawka, zupa bouillabaisse, sznycel cielęcy oraz burger z tuńczyka.
 
Jak już wcześniej wspomniałem, na pierwsze z zamówionych dań czekaliśmy ponad 50 minut. W tym czasie nie otrzymaliśmy żadnego czekadełka, chociaż do sąsiednich stolików trafiały malutkie miseczki z tradycyjnym dla kuchni skandynawskiej daniem przyrządzanym z surowego łososia peklowanego w soli z dodatkiem cukru i koperku, czyli z gravlax. Kiedy głodny i już trochę znużony oczekiwaniem na dania zapytałem kelnera, czy goście nie dostają żadnego czekadełka, kelner odpowiedział, że coś zorganizuje. Czekadełko otrzymaliśmy... razem z przystawką. Według słów kelnera łosoś miał być podany na sosie musztardowym. Faktycznie rybę otrzymaliśmy na sosie zrobionym na bazie majonezu z dodatkiem czosnku. Miniaturowy kawałeczek ryby został podany z ogromną ilością majonezu, bez żadnego pieczywa. Majonez praktycznie zabił smak ryby.
 

Selekcja past rybnych, to nic innego jak trzy rodzaje pasty rybnej podanej z z pieczywem i masłem. W miseczkach znalazły się: makrela i pomidorami, pstrąg podwędzany i łosoś z koperkiem. W naszej ocenie pasty były za mało doprawione. Smakowały mdło i nijako. Poza tym podane wprost z lodówki były zdecydowanie za zimne i trudno było je rozsmarować na pieczywie.


Zupa bouillabaisse nie miała nic wspólnego z zupą rybną. Zdecydowanie dominującym smakiem w niej były omułki i szafran. W kategorii zupa-krem z omułków zdecydowanie by wygrała smakiem. Natomiast jako zupa rybna nie sprawdziła się zupełnie. Nie zrozumiałym dla nas było również podanie do zupy kanapki z pieczonym dorszem. Sama ryba była bardzo smaczna, jednak zdecydowanie zabrakło tego smaku w wywarze.

Daniem głównym miał być pieczony sum, którego zaproponował kelner. Po 15 minutach przyszedł jednak z informacją, że suma nie ma i trzeba wybrać coś innego. Zamiennie wybraliśmy sznycla cielęcego. Mięso było soczyste i smacznie doprawione. Panierka jednak była mokra i ściśle przylegająca do mięsa. Danie było, po prostu, źle przygotowane. 

Ostatnim daniem był burger z tuńczyka. Solidna porcja kruchej i soczystej ryby została zamknięta w dwóch wysuszonych i lekko twardawych już kawałkach bułki. W charakterze dodatków podano pomidora, prażoną cebulkę, awokado, chrupiące sałaty i prowansalską pastę tapenada zrobioną z oliwy, oliwek i kaparów, która ciekawie przełamała smak ryby. Pomidor był mało słodki i zdecydowanie za mało aromatyczny. 
 
O otwarciu lokalu na Wybrzeżu, sygnowanego nazwiskiem znanej restauratorki, było głośno od dawna. Miał to być lokal serwujący doskonałe w smaku i świeże ryby. Samo otwarcie lokalu było wielkim wydarzeniem medialnym.
 
Po wizycie w restauracji pozostał nam spory niesmak. Czekając na dania urozmaicaliśmy sobie czas cytatami ze znanej restauratorki, wypowiadanymi przez nią w popularnym programie reality show. Tak chętnie wytykane przez nią błędy w rewolucjonizowanych restauracjach wróciły jak bumerang do lokalu sygnowanego jej nazwiskiem. Jakie to błędy? Można by długo wymieniać. Pierwszym z nich niewątpliwie była obsługa mało zainteresowana gośćmi. Ponad to podanie czekadełka razem z przystawkami czy nie zapewnienie gościom czystych sztućców po podaniu kolejnych dań, to kolejne z błędów w obsłudze. Poniżej krytyki dla nas było, kiedy na prośbę o nowy komplet kelner odpowiedział: proszę sobie wziąć sztućce z sąsiedniego stolika. Kolejne z błędów, to nieprawidłowo przygotowane dania (zupa rybna, sznycel cielęcy). Również brak sprawnej klimatyzacji (co również zostało wytknięte właścicielom innych restauracji parę razy podczas programu TV) objawił się podczas naszej wizyty. Kiedy kucharz przypalił danie, cały dym z otwartej kuchni poszedł na salę.

Kuchnia w Santo Porto jest przeciętna i przewidywalna. Po znanej restauratorce można by się spodziewać smaków bardziej odkrywczych i zaskakujących. Cóż... byliśmy, posmakowaliśmy i raczej nie wrócimy.

Koszt posiłku dla dwóch osób (przystawka+zupa+danie główne+napój): 190 zł
Adres lokalu: Gdynia, Żołnierzy I Armii WP 10, tel.: 888 060 555
Data publikacji: czerwiec 2018

 
dodaj opinie
 
 
 
 
 
 
 
 

magda gessler, kuchenne rewolucje, restauracja magdy gessler, pomorskie, gdynia, restauracja, kuchnia polska, polska, ryby, owoce morza, świeża ryba, santo porto, santo porto by magda gessler, smakosze, smakosze.info

Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Znajdź nas na Facebooku
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem