Święta Bożego Narodzenia były okazją do rodzinnego wypadu nad warmińskie jezioro. Hotel kusił kolacją wigilijną z warmińsko-mazurskim akcentem. Do tego piękna, zalesiona okolica i rozległe jeziora.
Krótki wypad był udany, jednak nie była to zasługa ani hotelu ani tym bardziej kucharza gotującego dla hotelowej restauracji. Piękna okolica oraz nowo poznani znajomi zrekompensowały kulinarną porażkę hotelu.
Zacznę od kolacji wigilijnej. Na ogromnej sali "upchnięto" ok. 60 osób przy trzech stołach, dzięki czemu każdy z nas czuł się mało swobodnie i komfortowo. Przyznam, że czułem się bardziej jakbym był na urodzinach u cioci lub weselu niż na uroczystej kolacji świątecznej.
Na stole tradycyjnie 12 potraw, ale nawet przy dużej dawce dobrej woli nie udało mi się naciągnąć żadnej pod "warmińsko-mazurski" akcent. Kolację zaczęliśmy od zupy "grzybowej". W sercu warmińskich lasów, gdzie zapewne było zatrzęsienie grzybów, podano nam syntetyczną zupę wzbogaconą kilkoma grzybami. Kapusta z grzybami byłaby dobra, gdyby nie była rozgotowana na papkę. Pierogi podano z rozgotowaną kapusta i cebulą oraz niewielką ilością dodatku grzybowo-pieczarkowego. Sałatka jarzynowa była bez smaku: wogóle niedoprawiona. Ryby w kilku odmianach: śledź w oleju podany z przyprawą kompletnie zabijającą smak ryby oraz mnóstwem cebuli, galareta z niewielkim dodatkiem karpia, ryba w zalewie octowej, ryba smażona (przypalona i wysuszona na wiór) oraz ryba po grecku. W moim odczuciu jedynie po grecku się obroniła, ale tylko dzięki pysznemu sosowi. Na zakończenie podano naleśniki z pieczarkami w formie krokietów. Drogi kucharzu: gdzie się podziały lokalne ryby i grzyby?
Śniadania serwowane w hotelu były zdecydowanie smaczniejsze, ponieważ oprócz niejadalnych pozostałości z kolacji wigilijnej, niejadalnego barszczu czerwonego w kolorze różowym, którego chyba nam zapomniano podać podczas kolacji oraz parówek z nadrukiem jednej z dyskontowych sieciówek otrzymaliśmy pyszną wędlinę (w tym domowej roboty). Oczywiście i tutaj kucharz pokazał swoją słabość, ponieważ wędzona polędwica była przesolona i wysuszona na wiór.
Obiad to kolejna kulinarna porażka. Zrazy wołowe były twarde i z minimalną ilością nadzienia. Kaczka była sucha jak wiór. Pierś z kurczaka była podana chłodna i kompletnie niedoprawiona, a ryba zbyt mocno wysmażona.
Podsumowując: kulinarna porażka na całej linii.
Adres lokalu: Ramsowo, Barczewo tel.: 89 514 57 29
Data publikacji: grudzień 2014
star dadaj, hotel star barczewo, warmińsko-mazurskie